Witam,
postaram przedstawic w miare obiektywnie sytuacje i bardzo prosze o wyjasnienie, uswiadomienie mi co ja moge zrobic, jakie mam prawa, co mnie jako rodzica czeka:( :
1. jestem matką 15-letniej gimnazjalistki (II klasa)
2. klasa, do której córka uczęszczała juz w szkole podstawowej stwarzala problemy wychowawcze - córka jeszcze byla wtedy wzorową uczennicą
3. klasę przejęto doo gimnazjum z "całym dobrodziejstwem inwentarza" - nie zainteresowano się ich funkcjonowaniem w szkole podstawowej, nic nie zrobiono w gimnazjum
4. córka ukonczyla klasę I z w miare przyzwoitymi ocenami, bez wagarów i konfliktów z nauczycielami choc juz wtedy zaczęły mnie niepokoic wyrazane przez córkę poglądy na temat nauki, szkoly i życia - generalnie klasa wyznaje zasade ze uczenie sie jest bee, ma postawe bardzo roszczeniowa, sa niezdyscyplinowani i wulgarni
5. wychowawczyni podkreślala to na kazdym zebraniu apelujac do nas - rodziców o zwracanie dzieciom uwagi i pilnowanie ich obowiązku szkolnegi , odrabiania lekcji itp.
6. pod koniec I klasy zdecydowałam się na odejscie od meza, który nie miał dobrych relacji z dziećmi, ale zalezalo mi by utrzymywal kontakty z corkami, uwazalam, ze moze to bedzie szansa na spokojne odbudowywanie relacji gdzies tam po drodze zgubionych
7. w II klasie imnazjum córka "wydoroślała" gwałtownie
8. wagary, "pyskówki" z nauczycielami, totalne olewanie nauki i norm społecznych oraz dotychczas wpajanych wartości
9. gdy zorientowałam się co sie dzieje, niezwłocznie (bo juz pod koniec wrzesnia) skontaktowałam się ze szkołą (sama z własnej i nieprzymuszonej woli) licząc na wspólne rozpatrzenie sytuacji, zasatnowienie się co mozna robic, jak dzialac
10. w szkole zostałam "powitana" tekstem: o! dobrze ze pani przyszla, bo... i tu cała lawina skarg
11. wyłuszczyłam (naiwnie) swoją obecną sytuację
12 pedagog szkolny zasugerowała wizytę w poradni z córka - byłam (badanie - inteligentna, zna normy, świadomie nieprzestrzega, wniosek - błędy wychowawcze gdzieś tam po drodze zarówno w rodzinie, jak i w szkole oraz okres dojrzewania)
13. córka nie wyraziła zgody na terapię
14 w międzyczasie kilkarazy w miesiącu byłam informowana przez wychowawczynię na zmianę z panią pedagog o "wyczynach" córki w szkole
15. w międzyczasie tez odbyliśmy w raz zmężem szerg spotkań z psychologami od terapii małżeńskich
16. zgłosiliśmy się tez do poradni dla dzieci i młodziezy - współpracujemy do tej pory
17. córka nie wyraża chęci do uczestnictwa w zajęciach terapeutycznych (wg niej nie ma problemu)
18. pod koniec 2007 roku szkoła powiadomiła mnie, ze nosi się z zamiarem skierowania sprawy do sądu rodzinnego, bo córka zle zachowuje sie na lekcjach i wagaruje, zdaniem szkolej panie pedagog - córka jest zdemoralizowana
19. rozmowa z panią dyrektor, do której nalezy ostateczna decyzja o skierowaniu sprawy do sądu zakonczyla sie wtedy zawieszeniem decyzji o wyslaniu pisma i obserwacji córki oraz jej zachowania, ewentualnie wzięto pod uwage mozliwosc zmiany szkoly
20. córka została ukarana oceną nieodpowiednią z zachowania na półrocze i jedynkami z dwóch przedmiotów
21. z naszej - rodziców strony rozpoczęła się intensywna praca z córką - jasne określanie ram, zasad, uczymy się lepszego rozumienia dziecka i umiejętności "odpuszczania" niektórych spraw
22. w miedzyczasie w szkole bywało różnie, moim zdaniem raz lepiej raz gorzej - szkoła skrupulatnie "punktowała" córkę we wszystkich negatywnych i niezgodnych z oczekiwaniami szkoły zachowaniach o czym byłam na bierząco informowana - zawsze bardzo podkreślano negatywne zachowania córki , marginalizowano jej jakies pozytwne postepowanie
23. moje pomysły, którymi dzieliłam się z wychowawczynią lub z panią pedagog: utworzenie grupy socjoterapeutycznej dla "trudnych" dzieci, zaktywizowanie rodziców i monitorowanie sytuacji w klasie poprzez np. dyżur rodzica w szkole nie spotkały się z odzewem
24. czyłam sie bezradna i samotna w tym wszystkim
25. szkoła poinformowała mnie właśnie, ze skieruje sprawe do sadu, bo "nie ma poprawy"
26 pani pedagog szkolna kilkakrotnie mi wmawiała, ze terapia i spotkania z psychologim nigdy nie przyniosą natychmiastowego efektu i ze trzeba czekać, podjęłam działania -czekam na efekty - dlaczego szkoła nie chce czekać? jakie szkoła podjęła działania oprócz bieżącego informowania mnie o sytuacji?
27. gdy córka dowiedziała się o realnej możliwości skierowania sprawy do sądu - jeszcze bardzie demonstruje swoje zachowanie na zasadzi "i tak mam kuratora to co ma mi zalezec" - efekt - ostentacyjne palenie papierosów przy strażniku miejskim, pyskówka z nim i notatka służbowa do wiadomości szkoły
28. po tak długim wstępie konkrety:
a. czy mam prawo do adwokata?
b. co - jeśli nie zgadzam się z punktem widzenia szkoły i uważam, ze placówka ta nie podjęła odpowiedznich działań by szukać rozwiązań problemu nie tylko spraw z moją córką, ale też z klasą?
c. nie wiem jak funkcjonuje sąd, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem jak się odnaleśc w takiej rzeczywistości - jestem przerażona
nie mam problemu alkoholowego, jestm osobą wykształconą, ze stałym miejscem zatrudnienia w powaznej instytucji, ani mąż ani ja nie mieliśmy konfliktów z prawem, i naprawdę nie uważam, by dzieci były zaniedbywane lub demoralizowane przez nas w rodzinie czy w naszym domu
d. szukam pomocy gdzie tylko sie da, nie uciekam od odpowiedzialności i konsekwencji swoich czynów
dlatego ten ogromny post do Państwa, może bardziej na zasadzie wyżalenia się, bo pytań konkretnych jak na taka pisaninę to niewiele...
mam ndzieje, ze wybaczycie mi moje "gadulstwo"
z pozdrowieniami
a.