kropka pisze:KRIO. Stanowiska w tej sprawie nie zajęli kuratorzy, ponieważ mogą przypuszczać, iż niekoniecznie to, co piszą na forum nasi podopieczni jest zgodne z faktyczną sytuacją. Odebranie dzieci to bardzo poważna sprawa i nie wynika ona z widzimisię urzędników, jak to określiłeś/łaś, a ze smutnej konieczności.
Pozdrawiam przedświątecznie
Witam Kropke i innych zainteresowanych.W odniesieniu do Twojej notki odpowiem,ze spoleczenstwo w tym i podopieczni ,rowniez moga przypuszczac,ze skoro ktos na przelomie miesiecy opisuje problemy z kuratorem(podczas gdy pierwszy post opisujacy innego kuratora byl bardzo pozytywny) a uwienczeniem tego jest odebranie dzieci ,trudno ni odniesc wrazenia ,ze to wendetta a nie ''smutna koniecznosc ''.To naprawde daje do myslenia.Samo to,ze atka dzieci pisala tu wielokrotnie,prosila o rade i o pomoc bo cos sie zlego dzialo i bardzo smutne zakonczenie tej sprawy jest raczej potwierdzeniem tego ze jej obawy byly sluszne.Moze kurator w ten sposob chcial pokazac swoja wyzszosc nad podopiecznym albo poczul sie lekcewazony,Ludzie roznie reaguja, przekazanie dzieci do placowek nastepuje gdy inne srodki zawodza.Z tego co czytam nie wydaje mi sie by kurator podjal wogole jakies dzialania zmierzajac do tego by rodzina pozostala nie rozbita. z notatek Madamik wynika ze nowy kurator byl w rodzinie od kwietnia 2008 a dzieci odebrano w listopadzie 2008 .Wizyty nie odbywaly sie cyklicznie i bylo ich kilka.,Ja bym sie bal po paru godzinach wizyt odebrac komus dzieci bo gdzie praca z rodzina na rzecz jej ocalenia>Te pare godzin?Po co upierac sie nad pozostawienim tego kuratora w rodzinie jezeli jego praca nie przynosila efektow a praca innego kuratora z ta sama je przynosila?No bo tak to wyglada.Jeden kurator dlugotrwale wykonywal nadzor,problemow wiekszych nie bylo,dzieci byly przy matce -kurator zmarl,przyszedl nowy i po paru wizytach odebral dzieci.Mi to bardzo dziwne sie wydaje.
Madamik napisz wiecej szczegolow.