Polecane filmy...

[Aurelius]

Rozgryzłeś mnie. Z tobą to krótka piłka i pozamiatane. Okręgowe przede wszystkim panie jarosju. Okręgowe przede wszystkim i w szczególe, i w ogóle. Ale co tam okręgowe. Jak mówię (piszę) wszystkie, to wszystkie. I okręgowe i liniowe, i inne funkcyjne....

Wysłane przy użyciu Tapatalku...

[jarosj]

Rozumiem, że chcesz polecić film na za około 2 tyg.?
http://www.filmweb.pl/film/Dzie%C5%84+k ... 012-603978

[lucinda]

ANIOŁ ŚMIERCI.
Podobnie jak w XXY, autorka obdarowuje widza moralnymi dylematami.
Świetne kino.

[morphine]

"Co jest grane Davis? braci Coen - nudy, nudy,nudy

[andrzej007]

Ja jeszcze o Pod Mocnym Aniołem. Nie oglądałem i programowo nie zamierzam.
Ale słyszałem dyskusję dwóch specjalistowów od uzależnień dr Woronowicza i prof. Osiatyńskiego. Opowiadali, że ten film robi masę złego w ogólnym postrzeganiu alkoholików i alkoholików przez siebie.
Ich zdaniem pokazany w filmie obraz skrajnie zdegradowanego zasiusianego kolesia daje im kolejne uzasadnienie do dalszego racjonalizowania swojej choroby. Typu - no właśnie tak wyglada alkoholik a przecież ja taki nie jestem.

[lucinda]

Ja jeszcze o Pod Mocnym Aniołem. Nie oglądałem i programowo nie zamierzam.
Ale słyszałem dyskusję dwóch specjalistowów od uzależnień dr Woronowicza i prof. Osiatyńskiego. Opowiadali, że ten film robi masę złego w ogólnym postrzeganiu alkoholików i alkoholików przez siebie.
Ich zdaniem pokazany w filmie obraz skrajnie zdegradowanego zasiusianego kolesia daje im kolejne uzasadnienie do dalszego racjonalizowania swojej choroby. Typu - no właśnie tak wyglada alkoholik a przecież ja taki nie jestem.

Myślę, że specjaliści od uzależnień wiedzą, co mówią. Mówią ze swojego zawodowego punktu widzenia, świadomości i mają do tego prawo, nawet powinność.
Ewa Woydyłło:

Gorąco NIE POLECAM filmu Wojciecha Smarzowskiego "Pod mocnym aniołem".
Oto powody:

1.Tak jak w filmie pije w Polsce może 3-5 procent ludzi, a film sugeruje, że tak piją wszyscy alkoholicy. Ten skrajnie plugawy obraz falszywie uspokoi wielu widzów mających już problem alkoholowy zamiast wywołać w nich refleksję nad własnym piciem.

2.To samo odnosi się do widzów zaniepokojonych nałogowym piciem bliskiej osoby. Film skutecznie uciszy wszelkie obawy, bo skoro osoba ta jeszcze nie tonie we własnych wymiocinach i ekskrementach, to nie jest uzależniona od alkoholu, a więc nie musi iść na leczenie.

3.Filmowy "oddział deliryków" został wymyślony ewidentnie przez deliryka i to prawdopodobnie podczas ostrego ataku halucynozy. Czegoś takiego nigdzie w Polsce od kilkudziesięciu lat już nie ma. Nawet izby wytrzeźwień dawno zostały zhumanizowane.

4.Z filmu wynika, że na leczeniu odwykowym spotykają się wyłącznie psychotyczni degeneraci z zawansowaną polineuropatią, chroniczną depresją i nieodwracalnymi organicznymi zmianami w mózgu - i pewnie z tych powodów nie potrafią już o niczym innym mówić i myśleć, niż o pijackiej degrengoladzie.

5.Tymczasem programy terapii dla uzależnionych motywują pacjentów do pracy nad sobą mającej na celu odrodzenie uczuć wyższych, uporządkowanie systemu wartości, rozbudzenie zaufania do ludzi i nauczenie umiejętności koniecznych do poprawy swego życia wraz z jego ważnymi relacjami.

6.Film Smarzowskiego, podobnie jak książka Pilcha o tym samym tytule, jest ordynarną i kłamliwą satyrą na leczenie odwykowe, na terapeutów, a zwłaszcza terapeutki uzależnień, a chcący czy niechcący także na kilkadziesiąt tysięcy alkoholików, którym terapia pomogła skutecznie uwolnić się od nałogu.

7.Nie polecam tego filmu również ze względu na pornograficzny naturalizm fizjologicznych reakcji na zatrucie alkoholowe. Odnoszę wrażenie, że pokazując je w turpistycznym przerysowaniu jego twórcy chcieli coś zakrzyczeć - może strach? może wstyd? Nie wiem co. Nie wiem też, czy udało im się to coś zagłuszyć, wiem jednak, że milion alkoholików żyjących pod polskim niebem ma raczej chorą duszę, a nie odbytnicę czy cewkę moczową. Szkoda, że swego portretu nie obejrzą w kinie Pilcha-Smarzowskiego. Może, gdyby obejrzeli tam siebie, a nie gromadę zapaskudzonych degeneratów, kilku - kilkuset - kilka tysięcy szybciej nabrałoby odwagi i poszło na terapię.

Akcja filmu (książki) rozgrywa sie jednak w 1981 r....Kontekst potrzebny - historyczny, kulturowy, społeczny...
Ale, szczególnie w sztuce, ile ludzi - tyle możliwych odbiorów, refleksji, zdań, stron medalu....

[morphine]

No w nagłówku nie widziałem, aby PARPA była sponsorem

[constantine]

Począwszy od "Wesela" (z wyłączeniem "Róży") filmy Smarzowskiego można by wrzucić do kategorii "zgubne skutki picia wódki"
Po obejrzeniu poprzednich "Pod Mocnym..." mnie ani nie zaskoczył, ani nie przeraził.

[mongana]

Byłam, widziałam i zgadzam się z opinią poniżej.
Baa..nawet eksperymentalnie wysłałam na ten film jednego z moich uzależnionych podopiecznych (kara za przyłapanie na piciu). Na film miał pójść wraz z żoną (nie mieszkają razem). Stać go na zaproszenie jej, więc poszli.
Od żony później usłyszałam, że film w ogóle nie poruszał kwestii cierpienia rodziny osoby uzależnionej (zgadzam się z nią), a (jak przewidziano niżej) mój podopieczny absolutnie nie identyfikował się z żadnym z bohaterów, bo "on pod siebie nie robi"...Efekt? Stwierdził, że nie jest z nim jeszcze źle.



"lucinda"]

Ja jeszcze o Pod Mocnym Aniołem. Nie oglądałem i programowo nie zamierzam.
Ale słyszałem dyskusję dwóch specjalistowów od uzależnień dr Woronowicza i prof. Osiatyńskiego. Opowiadali, że ten film robi masę złego w ogólnym postrzeganiu alkoholików i alkoholików przez siebie.
Ich zdaniem pokazany w filmie obraz skrajnie zdegradowanego zasiusianego kolesia daje im kolejne uzasadnienie do dalszego racjonalizowania swojej choroby. Typu - no właśnie tak wyglada alkoholik a przecież ja taki nie jestem.

Myślę, że specjaliści od uzależnień wiedzą, co mówią. Mówią ze swojego zawodowego punktu widzenia, świadomości i mają do tego prawo, nawet powinność.
Ewa Woydyłło:

Gorąco NIE POLECAM filmu Wojciecha Smarzowskiego "Pod mocnym aniołem".
Oto powody:

1.Tak jak w filmie pije w Polsce może 3-5 procent ludzi, a film sugeruje, że tak piją wszyscy alkoholicy. Ten skrajnie plugawy obraz falszywie uspokoi wielu widzów mających już problem alkoholowy zamiast wywołać w nich refleksję nad własnym piciem.

2.To samo odnosi się do widzów zaniepokojonych nałogowym piciem bliskiej osoby. Film skutecznie uciszy wszelkie obawy, bo skoro osoba ta jeszcze nie tonie we własnych wymiocinach i ekskrementach, to nie jest uzależniona od alkoholu, a więc nie musi iść na leczenie.

3.Filmowy "oddział deliryków" został wymyślony ewidentnie przez deliryka i to prawdopodobnie podczas ostrego ataku halucynozy. Czegoś takiego nigdzie w Polsce od kilkudziesięciu lat już nie ma. Nawet izby wytrzeźwień dawno zostały zhumanizowane.

4.Z filmu wynika, że na leczeniu odwykowym spotykają się wyłącznie psychotyczni degeneraci z zawansowaną polineuropatią, chroniczną depresją i nieodwracalnymi organicznymi zmianami w mózgu - i pewnie z tych powodów nie potrafią już o niczym innym mówić i myśleć, niż o pijackiej degrengoladzie.

5.Tymczasem programy terapii dla uzależnionych motywują pacjentów do pracy nad sobą mającej na celu odrodzenie uczuć wyższych, uporządkowanie systemu wartości, rozbudzenie zaufania do ludzi i nauczenie umiejętności koniecznych do poprawy swego życia wraz z jego ważnymi relacjami.

6.Film Smarzowskiego, podobnie jak książka Pilcha o tym samym tytule, jest ordynarną i kłamliwą satyrą na leczenie odwykowe, na terapeutów, a zwłaszcza terapeutki uzależnień, a chcący czy niechcący także na kilkadziesiąt tysięcy alkoholików, którym terapia pomogła skutecznie uwolnić się od nałogu.

7.Nie polecam tego filmu również ze względu na pornograficzny naturalizm fizjologicznych reakcji na zatrucie alkoholowe. Odnoszę wrażenie, że pokazując je w turpistycznym przerysowaniu jego twórcy chcieli coś zakrzyczeć - może strach? może wstyd? Nie wiem co. Nie wiem też, czy udało im się to coś zagłuszyć, wiem jednak, że milion alkoholików żyjących pod polskim niebem ma raczej chorą duszę, a nie odbytnicę czy cewkę moczową. Szkoda, że swego portretu nie obejrzą w kinie Pilcha-Smarzowskiego. Może, gdyby obejrzeli tam siebie, a nie gromadę zapaskudzonych degeneratów, kilku - kilkuset - kilka tysięcy szybciej nabrałoby odwagi i poszło na terapię.

Akcja filmu (książki) rozgrywa sie jednak w 1981 r....Kontekst potrzebny - historyczny, kulturowy, społeczny...
Ale, szczególnie w sztuce, ile ludzi - tyle możliwych odbiorów, refleksji, zdań, stron medalu....[/quote]

[lucinda]

ONA - przyznam, że trochę niepokoi, ale jak dla mnie - jakby przekombinowane.
MATTERHORN - tak, tak!
TAJEMNICA FILOMENY - tak, tak, tak!

[morphine]

TAJEMNICA FILOMENY - tak, tak, tak!

Jak dla mnie tylko jedno "tak"

[lucinda]

Bo Ty facet jesteś
I pewnie katolik

[Aurelius]

Wczoraj obejrzałem na Canal+ musicalową wersję Nędzników. Wciągnęło mnie. Książkę czytałem dawno, bo w końcówce szkoły średniej i pamiętam, że przygotowywałem się do niej poprzez lekturę Hrabia Monte Christo. Kusi mnie, aby wziąć ponownie Nędzników na tapetę, ale sam nie wiem, czy dam radę

[jarosj]

No, no, no. Na canal plusie. Się powodzi. A ja na 1 stare komedie. Ale Clooney i Catherine dają radę.

[Aurelius]

No, no, no. Na canal plusie. Się powodzi. A ja na 1 stare komedie. Ale Clooney i Catherine dają radę.

Dobrą cenę dali, to wziąłem na zimę
A poza tym, to zgodnie z tezą aLusi powinieneś użyć jedno "no" (chyba, że to działa tylko przy TAK), a nie aż trzy "no", bo z tego co wiem, to ty facet jesteś i pewnie jeszcze Katolik...