Nie będę ukrywał,że szlag mnie trafia. Może jestem nieporadny. Nie wiem. Wierzę naiwnie w uczciwość i w państwo prawa, także w sprawiedliwość społeczną. Tylko gdzie ta sprawiedliwość - 5 lat studiów, wysiłku - i oto tak mi płacą. Bez szans. Co mi pozostaje. Kolejne konkursy. Beznadzieja.
Może mam puszki zbierać.
Zostałem praktycznie sam. I co. Mam wrócić po studiach na utrzymani rodziców, z niczym.
To chory kraj, chorzy ludzie, może i ja jestem chory - może paranoja tego państwa i mi się udzieliła. Nie wiem.
Mówi się,że nie ma etatów i funduszów w Sądach, ale na Miłość Boską - dlaczego zatrudnia się na umowy zlecenie nie dośc, że osoby bez wykształcenia kirunkowego to jeszcze studiujące nauki ścisłe i rolnicze...

Mam dość

Przenoszę do odpowiedniego działu. Bartłomiej