Moim zdaniem, rozmowa dyscyplinująca w miejscu zamieszkania dozorowanego i w sądzie, mogą to być zupełnie inne rozmowy, to kwestia odrobiny wyobraźni. Nie odbierajcie sobie narzędzi, których i tak mamy bardzo mało. Wiadomo, że łatwiej i szybciej można dotrzeć do dozorowanego jadąc do niego, ale czasami dozorowany potrzebuje silniejszych doznań

, a dobrze odegrana rola potrafi zrobić swoje. Niestety, nasza praca z dozorowanym często musi opierać się na emocjach, rzadziej na racjonalnych argumentach, choć niewtpliwie było by nam wtedy łatwiej.