Dzień dobry Państwu.
Chciałbym Państwa zapytać o prawidłowość działań mojej Pani Kurator zawodowej , która z uwagi na moje skazanie prowadzi nade mną dozór.
Otóż moja sprawa odbyła się zaocznie i zostałem skazany bez mojej obecności na rozprawie. Sąd zagubił moje zawiadomienie o zmianie adresu i wezwania wysyłał na stary adres. O wyroku nie wiedziałem i nie miałem pojęcia , że zostałem oddany pod dozór kuratorski .
Ale do rzeczy:
Pani Kurator zawodowa poszukiwała mnie bezskutecznie pod starym adresem , nikt z rodziny już tam nie mieszkał. Od sąsiadów dowiedziała się , gdzie mieszka moja babcia i w ramach wywiadu poszła do niej i od niej dowiedziała się gdzie jestem i dzięki babci skontaktowała się ze mną i po wywiadzie skierowała akta do zespołu kuratorów w mieście mojego nowego zamieszkania.
I tu dochodzimy do sedna sprawy:
Pani Kurator opowiedziała mojej babci wszystko ze szczegółami , o moim skazaniu , co , jak , dlaczego , dosłownie wyciągnęła na mnie do babci wszystkie brudy (jestem skazańcem ale mimo wszystko nalezy mi się jakieś poszanowanie godności)
Babcie dostała szoku kiedy dowiedziała się o tym wszystkim i położono ją w szpitalu w stanie przedzawałowym , ma 79 lat.
Czy Kurator może tak robić , czy może opowiadać ze szczegółami osobom "postronnym" o okolicznościach kurateli nad dozorowanym?
Czy nie wystarczyło tylko przeprowadzić z babcią wywiad bez informowania jej o szczegółach?
Zastanawiam się , czy nie popełniono tutaj przestępstwa z art 266 KK?
Ja za złamanie prawa zostałem ukarany , czy kurator robiąc to czół się bezkarny , przecież on też tak jak ja chyba popełnił przestępstwo.