Moderatorzy: Ultima, BBG, Sasquatch
andrzej007 pisze:Diabeł tkwi w ludzkich głowach. Joanna nie ma raczej racji;)
"Gniew - jest o duszącej, niemej, tragicznej przemocy domowej, ponurej i smutnej jak warmiński wieczór sportretowany na pierwszych stronach. Przemocy tym silniej oddziałującej na czytelnika, że Szacki – jego ulubiony bohater, „rycerz sprawiedliwości” - nie umie sobie z nią poradzić.
- Rzadko się zdarzało, żebym miała siniaki. Bicie po piętach, płakałam z bólu przy chodzeniu przez tydzień, a nawet zaczerwienienia nie było – zwierza się prokuratorowi jedna z ofiar, nauczycielka akademicka. - Pięścią w brzuch, zero śladów. Kawałkiem gumy pod kolanami, tak samo. Nie uwierzylibyście, ile cudów zdziałać też może walenie przez poduszkę – mówi dalej i tłumaczy, jak działa mechanizm współuzależnienia. Jak katowana ofiara niemal cieszy się na bicie, wiedząc, że po nim przyjdzie „miodowy miesiąc”. Czas, kiedy domowy kat będzie o żonę dbał, przepraszał, przynosił kwiaty i na nowo ją zdobywał. Książka Miłoszewskiego mogłaby śmiało nazywać się jak pierwsza część trylogii Stiega Larssona. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.
Zręcznie snując historię niewyjaśnionego, okrutnego zabójstwa, autor przekonuje nas, że winni jesteśmy wszyscy. Bo nie reagujemy, bo jest nam obojętne, bo nie przejmujemy się tym, co się dzieje za drzwiami. Mamy swoje sprawy i ważniejsze rzeczy na głowie. Ale też dlatego, że językiem umacniamy fundamenty przemocy, m.in. patriarchalny obraz rzeczywistości, w którym kobietą łatwiej pogardzać. - Język jest ważny – reaguje na seksistowskie komentarze Szackiego jego współpracownik. Pobite kobiety zwykło się bowiem na komisariacie i w prokuraturze nazywać „pandami” od siniaków, z którymi przychodziły.
lucinda pisze:GNIEW Zygmunta Miłoszewskiego. Rzekłabym - lektura kuratorska."Gniew - jest o duszącej, niemej, tragicznej przemocy domowej, ponurej i smutnej jak warmiński wieczór sportretowany na pierwszych stronach. Przemocy tym silniej oddziałującej na czytelnika, że Szacki – jego ulubiony bohater, „rycerz sprawiedliwości” - nie umie sobie z nią poradzić.
- Rzadko się zdarzało, żebym miała siniaki. Bicie po piętach, płakałam z bólu przy chodzeniu przez tydzień, a nawet zaczerwienienia nie było – zwierza się prokuratorowi jedna z ofiar, nauczycielka akademicka. - Pięścią w brzuch, zero śladów. Kawałkiem gumy pod kolanami, tak samo. Nie uwierzylibyście, ile cudów zdziałać też może walenie przez poduszkę – mówi dalej i tłumaczy, jak działa mechanizm współuzależnienia. Jak katowana ofiara niemal cieszy się na bicie, wiedząc, że po nim przyjdzie „miodowy miesiąc”. Czas, kiedy domowy kat będzie o żonę dbał, przepraszał, przynosił kwiaty i na nowo ją zdobywał. Książka Miłoszewskiego mogłaby śmiało nazywać się jak pierwsza część trylogii Stiega Larssona. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.
Zręcznie snując historię niewyjaśnionego, okrutnego zabójstwa, autor przekonuje nas, że winni jesteśmy wszyscy. Bo nie reagujemy, bo jest nam obojętne, bo nie przejmujemy się tym, co się dzieje za drzwiami. Mamy swoje sprawy i ważniejsze rzeczy na głowie. Ale też dlatego, że językiem umacniamy fundamenty przemocy, m.in. patriarchalny obraz rzeczywistości, w którym kobietą łatwiej pogardzać. - Język jest ważny – reaguje na seksistowskie komentarze Szackiego jego współpracownik. Pobite kobiety zwykło się bowiem na komisariacie i w prokuraturze nazywać „pandami” od siniaków, z którymi przychodziły.
( fragment recenzji Jakuba Korusa z Newsweeka )
Dokładnie - język jest ważny
Deck pisze:Przeczytałem "Gniew" Zygmunta Miłoszewskiego. (...) Końca nie zrozumiałem wcale.
Wróć do Film, książka, muzyka, zainteresowania ....
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości