Bartłomiej pisze:Od dłuższego czasu obserwuję orzecznictwo "mojego" SR w sprawach o zarządzenie wykonania kary pozbawienia wolności warunkowo zawieszonej z powodu uchylania się skazanego od dozoru. Niestety samo uchylanie się skazanego od dozoru z reguły nie jest wystarczającą przesłanką do zarządzenia wykonania kary. Sąd różnie uzasadnia odstąpienie od zarządzenia wykonania kary w tych sprawach: skazany w okresie próby nie popełnił żadnego przestępstwa, skazany uiścił w całości grzywnę, skazany wyjechał z Polski w poszukiwaniu pracy itp ...
Wnioski z tego płynął następujące: jak jest wykonywany dozór kuratora, to dobrze, a jak nie jest, to nic się wielkiego nie stało!
Taka linia orzecznictwa może bardzo utrudnić pracę kuratora, któremu dozorowany, z uśmiechem na twarzy, może bezkarnie zamykać drzwi pod nosem.
Czekam na Wasze doświadczenia i opinie!
Otóż właśnie jestem w takiej sytuacji.
Po początkowych dużych trudnościach ze skontaktowaniem się ze skazanym, a tym samym z objęciem go dozorem w końcu udało mi się tego dokonać, lecz tylko w takim sensie, że gość przyjął do wiadomości, iż został poddany próbie, udzielił niezbędnych informacji do przeprowdzenia z nim wywiadu środowiskowego a następnie po prostu oświadczył, że widzimy się pierwszy i ostatni raz, bo on nie ma zamiaru więcej sie ze mną kontakotwać, ani mi takiego kontaktu ułatwiać, czy też umożliwiać. W ogóle nie uznaje tego typu instytucji i mogą mu (uwaga tutaj cytuję) - "gówno zrobić". Nie ma również zamiaru uiścić zasądzonych opłat.
Jestem właśnie ciekaw jakie jest orzecznictwo w tego typu przypadkach w Sądach gdzie pracujecie, jako kuratorzy zawodowi?
Jak Wy sobie radzicie z tego typu sytuacjami (tutaj zresztą powtarzam pytanie Bartłomieja
)?
Czy jest jakiś sposob na tak upartego podopiecznego, do ktoregi nie trafiają żadne argumenty i który w sposób jawny odmawia całkowicie współpracy, "z uśmiechem na twarzy zamykjąc drzwi przed nosem kuratora"?