Witam
Nie bardzo wiedziałem gdzie zapytać, ale myślę że to dobre miejsce.
Otóż mam pewien problem. W zeszłym roku ukończyłem gimnazjum, następnie dokonałem wyboru nowej szkoły, wybór padł na technikum spedycyjno-transportowe... Po mniej więcej 4-5 msc ostatecznie uznałem, iż to nie jest "to", tzn. nie jest to kierunek który mi odpowiada... Udałem się do szkolnej Pani pedagog, przedstawiłem swój problem, ale tak naprawdę nie udzielono mi żadnej pomocy, wskazówki (nie twierdzę że to wina szkoły, wręcz przeciwnie). Jedyne co to Pani pedagog stwierdziła, że mam pochodzić po szkołach i zebrać sobie informacje, a następnie podjąć decyzje. Tak też zrobiłem, udałem się do szkoły o kierunku mechanicznym, tam trafiłem na bardzo sympatycznego człowieka który poradził mi poczekać do końca roku i zacząć u nich rok od nowa z "czystą kartą", mogłem też spróbować zaliczyć egzaminy z przedmiotów zawodowych i zaczynać od klasy 2, ale Pan dyrektor stwierdził że szkoda wakacji i mogę mieć potem problem zaaklimatyzować się w zgranym i znanym już sobie otoczeniu... Dlatego postanowiłem rozpocząć nowy rok we wrześniu, do swojej obecnej szkoły chodziłem coraz rzadziej, co skutkowało nieobecnościami. Gdy pojawiałem się w szkole to już po 3-4h miałem ochotę wrócić do domu, podejście nauczycieli jak i uczniowie strasznie mnie zniechęcali... Problemem między innymi jest to że nie palę papierosów, nie biorę udziału w różnych spotkaniach zakrapianych dosyć mocno %% i wiele innych rzeczy... Dlatego też powoli rezygnowałem całkowicie z chodzenia do szkoły. Popełniłem niestety błąd i nie zabrałem swoich dokumentów. Kilka dni temu przyszło mi wezwanie do sądu rejonowego (wydział Rodzinny i Nieletnich). Sąd postanowił o wszczęciu postępowania i o prowadzeniu postępowania wyjaśniającego czy nieletni (Ja) wykazuje przejawy demoralizacji polegające na tym, że nie realizuje obowiązku szkolnego... No i tu zaczyna się moje pytanie, czy może się to źle skończyć? Np. dozorem kuratora, czego bardzo bym nie chciał... Czy starać się jakoś tłumaczyć? Czy może wysłuchać wszystkiego i nic nie mówić? Dodam, że nigdy nie byłem karany, jedynie notowany/spisywany raz kiedy zatrzymałem złodzieja samochodu, oraz kiedy niszczono przystanek wezwałem policję. W szkole orłem nigdy nie byłem, najgorzej szło mi z matematyką, fizyką. Ale na świadectwie ukończenia gimnazjum (zeszły rok) mam 4, 5, 6, dwie 3 i reszta niestety 2, zachowanie poprawne. Nigdy jeszcze nie poprawiałem klasy. Na zakończenie roku zostałem też wyróżniony i otrzymałem podziękowania od dyrekcji za zaangażowanie w pracę na rzecz szkoły, praca ta była wykonywana na ochotnika, w soboty, lub po godzinach zajęć... Czy jest sens brać ze sobą te papiery do sądu? Może to coś zmienić? Bardzo dziękuje za konkretne odpowiedzi