już nie praktykujemy od około roku kierowania do sołtysów, sołtysi, pomimo licznych szkoleń, pism, itd., nie chcieli podporządkować się naszym kuratorskim wymogom, co powodowało znaczne konflikty na linii sołtys - kurator - sąd, skazani są zatem od roku kierowani do najbliższych ich miejscu zamieszkania urzędów gmin i tam wykonują kary, są o tym informowani już na pierwszej rozmowie z kuratorem i godzą się na dojazd do miejsca wykonywania kary;
raz w roku robimy szkolenie dla wyznaczonych osób w podmiotach, często do nich dzwonimy i uwrażliwiamy ich na to aby nie dyskutowali niepotrzebnie ze skazanymi, od tego jest kurator, a tylko bardzo skrupulatnie odnotowywali ich wykonywane faktycznie godziny pracy; zasadą jest u nas to, iż kiedy Kowalski zaczyna w podmiocie marudzić i dyskutować jest niezwłocznie odsyłany do kuratora, to działa bardzo dobrze, mniej Kowalskich się buntuje
jeśli chodzi o pytanie Martinov --- nie wiem jak kolega ale ja nigdy nie napiszę wniosku o orzeczenie kary zastępczej, gdy nie mam pewności, iż Kowalski nie zgłosił się w terminie do podmiotu bo nie chciał a nie np. nie mógł, już wiele razy miałam sytuację nagłego pogorszenia stanu zdrowia skazanego (udary, zawały, itd.), awaryjnej sytuacji rodzinnej (rozwolnienie u dzieci); ja stosuję metodę - gdy skazany usprawiedliwi niestawiennictwo - zmiany terminu rozpoczęcia wykonywania kary, wydaję nową decyzję zmieniającą termin, wysyłam ją podmiotowi i skazanemu, i czekam aż Kowalski zacznie wykonywać kare zgodnie z nowym terminem, myślę że to bardziej ludzkie podejście do sprawy niż pisanie wniosku zza biurka, pozdrawiam
im mniej