anca pisze:(...) Czy gdzieś jeszcze funkcjonują decyzje na piśmie ? Może macie pomysł jak się przed tym uchronić ??
Jestem tego samego zdania, co Lusia, czyli najlepiej byłoby gdyby DWOiP dał swoją wykładnię w tej kwestii, tym samym ujednolicając praktykę w kraju. Jeśli chodzi o mnie, to stoję skromnie na stanowisku, że kwalifikacja dozorowanego do odpowiedniej grupy ryzyka dokonana przez kierownika nie jest i nie może być decyzją w rozumieniu art. 7 par. 1 k.k.w., na którą przysługiwałaby skarga. Dlaczego? Przyjmuje się, że decyzja w rozumieniu art. 7 § 1 k.k.w., to każdy akt prawny o charakterze indywidualnym i konkretnym rozstrzygający sprawę w całości lub w części albo w inny sposób kończący sprawę. Jak to wygląda w przypadku kierownika? Otóż kwalifikowanie przez kierownika ZKSS do poszczególnej grupy ryzyka nie ma charakteru indywidualnego, samodzielnego i nie kończy sprawy definitywnie oraz ostatecznie (jak np. w przypadku określania przez kuratora zawodowego miejsca wykonywania obowiązku pracy społecznej lub też określania przez komisję penitencjarną typu ZK dla skazanego). Jest tak dlatego, że kierownik nie ma uprawnienia do tego, aby samodzielnie kwalifikować dozorowanych. Jego kwalifikacja musi zostać niejako, a nawet na pewno "zalegalizowana" przez sędziego, gdzie zdanie tego ostatniego jest decydujące i rozstrzygające. Sama kwalifikacja kierownika w wymiarze zasad legalizmu, jest kwalifikacją niepełną - jest półkwalifikacją. Zatem kwalifikacja dokonana przez kierownika nie ma charakteru definitywnego, bo jego stanowisko może być podzielone lub nie przez właściwego sędziego. Jeśli jednak już przyjąć, że kwalifikowanie dozorowanych do poszczególnych grup ryzyka powinno się odbywać w ramach decyzji, którą można zaskarżyć, a tym samym poddać ją kontroli sądowej, to taką decyzją byłaby tylko i wyłącznie kwalifikacja sędziego. Jak dozorowany może skarżyć kwalifikację kierownika, kiedy jego kwalifikacja nie ma mocy sprawczej, albowiem, tak jak już napisałem - może zostać ona podzielona lub odrzucona przez sędziego? To jest jakieś poplątanie z pomieszaniem.
lucinda pisze:Podobnie rzecz się ma z upomnieniem oraz udzielaniem pomocy postpenitencjarnej, którym nadano (kto i dlaczego?) formę decyzji z możliwością zaskarżania.
Może należałoby w końcu wystąpić o interpretację do MS, byśmy mieli jednolite stanowisko?
babajaga pisze:u nas dotychczas:
- upomnienia przy zawisach musiały mieć pouczenie o ich zaskarżalności, do sądu przedkładaliśmy je po 7 dniach od doręczenia skazanemu (wymysł przewodniczącego)
- upomnienia przy wz - szły bez uprawomocniania się (tak chciał SO)
- grupy ryzyka od 1.07.wyznacza kierownik (adnotacją na sprawozdaniu, bez żadnych decyzji - takie wytyczne przewodniczącego)
czyli jak widać - niepokojąco bardzo odmienna praktyka, co będzie dalej? się zobaczy... pozdr
Odgrzewając tego starego kotleta, to ja osobiście nadal uważam, że upomnienie kuratora zawodowego nie jest decyzją i nie przysługuje na nie żadna skarga. Tutaj jest sprawa jeszcze bardziej prosta. Aby coś mogło zostać określone decyzją w rozumieniu art. 7 k.k.w., to musi przysługiwać na nią skarga, którą właśnie art. 7 k.k.w. zapewnia. A po co i czemu służy ta skarga? No służy temu, aby w jej drodze, skazany mógł poddać kontroli sądowej, samodzielną i autonomiczną decyzję organu. Po to jest ustalony tryb skargowy, aby właśnie skazanemu zapewnić prawo do tego, żeby decyzję organu skontrolował sąd, czy jest ona zgodna z prawem. W takim albowiem tylko zakresie można skarżyć - zgodności z prawem. Tymczasem kurator po udzieleniu upomnienia, ma kodeksowy obowiązek przesłać je do właściwego sądu i co jest tutaj istotne:
do sądu, a nie do sędziego. Co wynika z takiego obowiązku kuratora? Ano wynika AUTOMATYCZNA kontrola sądowa, bez jakiegokolwiek działania ze strony skazanego, bez jego inicjatywy, bez jego aktywności. Już całkowicie pomijam taką oczywistość, że tak naprawdę upomnienie, to nic innego, jak taki substytut wniosku. Czy na "decyzję" kuratora o wystąpieniu z wnioskiem, co stawia skazanego również w dość niekomfortowej i niekorzystnej sytuacji, też przysługuje skarga? Kiedyś nawet coś mi się obiło o uszy, że gdzieś właśnie została złożona skarga, lecz na kuratora, że ten - zdaniem skarżącego - niezasadnie wystąpił z wnioskiem. Cel uświęca środki.
Opinie mogą być i są różne,jak i praktyki, dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby wykładania dokonana przez Ministerstwo (coś ptaki ćwierkają, że przynajmniej w zakresie kwalifikacji, ma coś zostać popełnione). Jakakolwiek by ona nie była, ale mamy wtedy jasność i ujednolicenie. A nie różne praktyki w zależności od części Polski.